sobota, 12 listopada 2016

Strona 1

Spałam spokojnie w swoim łóżku. Śnił mi się przepiękny sen, w którym spotkałam swój ideał chłopaka. Ten sam, którego stworzyłam na potrzebę swojego opowiadania na blogu. Miły, uroczy... jego zalety można wymieniać w nieskończoność. Jednak z przyjemnego snu, wyrwał mnie nagły dźwięk otwieranych drzwi.
Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam, kto znów przywrócił mnie do nudnej rzeczywistości. Nikt inny, jak mój tata.
- Jagoda! Wstawaj już pierwsza! - powiedział radośnie.
Super. Widzę, że humorek mu wyjątkowo dopisuje. Zazwyczaj, jak długo nie wstaję, to otwiera cicho drzwi i delikatnie mnie budzi, a nie praktycznie "z buta wjeżdża".
Spojrzałam na niego zaspanym wzrokiem i nic nie powiedziałam, tylko narzuciłam część swojej cieplutkiej kołdry na głowę, którą wtuliłam w miękką poduszkę. Nie lubię wstawać kiedy mi każą, a już w szczególności w wakacje. Mam wolny czas, nic nie muszę... Takie wspaniałe uczucie. To dlaczego mam opuścić najlepsze miejsce na świecie?
Tata widząc moją reakcję, podszedł do łóżka i usiadł obok. Zaczął głaskać mnie po plecach na rozbudzenie, co zawsze jakoś mi pomagało.
- No wstań wreszcie - rzekł proszącym, lecz nadal szczęśliwym tonem.
- Nie - powiedziałam niczym małe dziecko.
Nie widziałam jego twarzy, ale mogłam zgadywać jaką teraz miał minę. Rodzica, który prosi, bym go posłuchała. Chwilę później zaczął mnie łaskotać. Miałam duże łaskotki, przez co zaczęłam się śmiać.
- Dobra, wygrałeś! - wyrzuciłam z siebie - Daj mi jeszcze piętnaście minut.
- Ale wstaniesz? - upewnił się, zaprzestając swoich czynów.
- Tak, tak - odparłam, leżąc na boku i tuląc się do kołdry.
Tata pocałował mnie w czoło i wyszedł, przymykając białe drzwi.
Położyłam się na plecach i patrzyłam tępo w błękitny sufit. Na prawdę nie chce mi się wstawać. Inaczej, nie widzę powodu, by wstawać. Nic na dziś nie mam zaplanowanego. Jak znam życie, to pewnie na resztę dnia wyląduję przed komputerem i będę oglądać różne seriale, dzięki którym oderwę się od rzeczywistości. Trochę to smutne, że nie mam takiego życia, że każdego dnia nie wychodzę z przyjaciółmi lub coś się ciekawego dzieje. Na szczęście znalazłam na to sposób. Jakiś czas temu zaczęłam pisać opowiadanie, o księżniczce pewnej krainy, która spotyka swojego księcia i o ich przygodach. Może słabe i powszechne, ale mnie sprawiało to przyjemność. Pozwalało stworzyć własne życie, nadać kształt moim historiom, wymyślonym przed snem. Sprawiało mi to radość i zapominałam, co się dzieje wokół mnie. Nie byłam w tym jakoś super dobra, ale robiłam to, bo chciałam i byłam z tego zadowolona.
Natomiast teraz, w środku wakacji, nie mam pomysłu, co ze sobą zrobić. Swoje opowiadanie skończyłam może tydzień temu i pewnie dlatego nadal leżę oraz patrzę się na sufit.
Nagle zaburczało mi w brzuchu. To oznaczało, że jednak muszę wstać. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju.
Popatrzyłam na obrazy aniołów, które wisiały na białej ścianie i kolorystycznie pasowały do sufitu. Na przeciwko łóżka były drzwi, a obok nich biurko z jasnego drewna. W tym samym kolorze, przy prawej i lewej ścianie znajdowały się dwa regały, komoda oraz szafa z lustrem. Łóżko stało po środku, pod oknem. Podłogę pokrywała granatowa wykładzina. Cały pokój był średniej wielkości. Mimo że jest ładny, to i tak często mam w nim bałagan. Nie należę do osób, które wszystko odkładają na miejsce. Raczej wszystko odkładam na biurko, przez co w ciągu roku szkolnego można grać nagromadzonymi podręcznikami w Jengę.
Wstałam i podeszłam do szafy. Nie wiedzieć czemu zastanawiałam się nad tym, co dzisiaj założyć. Przecież nikt nie będzie mnie widział, prócz rodziców. Wzięłam czarną, luźną bluzkę z kotem i jasne spodnie. Nie byłam jakoś specjalnie chuda, ale nie zaliczałam się też do grubych. Lubiłam nawet swój wygląd, a w szczególności swoją twarz, moje piwne oczy i długie do ramion, lekko kręcone, brązowe włosy. Ostatnio pofarbowałam je na ciemniejszy kolor, więc teraz jeszcze bardziej mi się podobały.
Poczułam bardzo apetyczny zapach, dochodzący z dołu. Natychmiast wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni.
Na piętrze były trzy pokoje: mój, mojego o rok starszego brata oraz łazienka. Na dole znajdowała się sypialnia rodziców, kuchnia, salon oraz druga łazienka.
Gdy weszłam do pomieszczenia, zobaczyłam mamę stojącą przy płycie elektrycznej.
Szybko wzięłam talerz i zaczęłam sobie nakładać. Kurczak z ryżem - najlepszy obiad na śniadanie.
Poszłam z miską do salonu, gdzie na kanapie leżał mój tata i oglądał telewizję. Usiadłam na fotelu i przysunęłam stół.
Jedząc zauważyłam, że mama zaczyna się ubierać do wyjścia.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytałam.
- Po Dawida. Wrócił z obozu.
Brat był w drużynie harcerskiej. Też kiedyś byłam, ale chodziłam do innej drużyny, a tam nie było zbyt fajnie. Natomiast on siedzi w tym już około sześciu lat, za co go podziwiam.
- Poczekaj na mnie. Jadę z tobą - powiedziałam i szybko skończyłam posiłek.
Po drodze myślałam, jak to było, jak ja wróciłam ze swojego pierwszego obozu harcerskiego. Pamiętam, gdy Dawid był mały i wyjechał, to po powrocie chwalił się, że rusza myszką od komputera. Nie rozumiałam, co może być w tym takiego nadzwyczajnego, dopóki sama nie spędziłam miesiąca w lesie, odcięta od elektroniki. Po takim upływie czasu, ruszać kursorem na ekranie to serio dziwne uczucie.
Dojechałyśmy. Na parkingu stały autokary, a ludzi już praktycznie nie było. Został mój brat i parę innych osób, które chyba były kadrą lub kimś w tym rodzaju.
- Dłużej się nie dało? -zapytał Dawid z lekką irytacją mamę, wysiadającą z samochodu.
- Oj,  przepraszam. Wiesz, że zawsze się spóźniam - odparła idąc do syna i go przytuliła. Ja też wysiadłam i podeszłam do brata.
- To idę powiedzieć, że cię zabieram - rzekła, odchodząc.
- Cześć Jagoda - powiedział z uśmiechem.
- Cześć Dawid - przywitałam go i przytuliłam - Jak tam ci było?
- A bardzo fajnie. Szkoda, że tylko miesiąc.
- Ja cię nie zrozumiem - rzekłam zrezygnowana.
Tego samego wieczoru, brat opowiadał, co się ciekawego wydarzyło na obozie. Mówił, jak śmiesznie narzekali nowi harcerze i jakie pomysły miał ze swoimi kolegami.
- Mamo, mogę jutro iść do Aleksa? Poprosił mnie o pomoc przy malowaniu ścian. - zapytał na końcu.
Aleksander. Z tego co wiem, to jego przyjaciel od... dawna. Chodzą do tej samej drużyny i często razem grają i gadają przez Skype. Nigdy z nim nie rozmawiałam, ani go nie widziałam, więc nie znałam go osobiście.
- Dobrze - odparła bez namysłu, po czym spojrzała na mnie - A może zabierzesz też Jagodę?
CO? Zatkało mnie. Mam iść do kogoś, kogo nie znam??? To, że od dwóch tygodni nie wychodziłam z domu, nie znaczy, że muszę gdzieś iść.
- No spoko - odparł bez najmniejszego sprzeciwu - A chcesz? - zapytał się mnie.
Czy chcę?... Dobre pytanie. Co prawda, czuję się trochę samotna, no ale... przychodzić do kogoś od tak?...
- Sama nie wiem... - rzekłam.
- A co masz lepszego do roboty? - powiedziała mama.
- Właściwie, to nic, ale nie chcę się narzucać.
- Nie będziesz - odparł Dawid. - Pomożesz nam.
- No dobra... - zgodziłam się, nadal zaniepokojona.
I tak oto już mam zaplanowany jutrzejszy dzień i raczej nie skakałam z radości. Bałam się obcych osób, a do tego, przecież to kolega brata, więc tym bardziej nie wiedziałam czego mam się spodziewać...
________________________________________
Witam Cię serdecznie, Drogi Czytelniku!
Mam nadzieję, że zawitasz tu na dłużej ^^
Boże, co ja pierdziele... -_-lll
Ja jeszcze nic nie piłam! To tylko Cola!
Ok, pomiń tą moją wypowiedź...
Mam nadzieję, że Ci się to opowiadanie spodoba! ^^
/~NekoNestee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz